czwartek, 29 marca 2012

Jakoś leci ...














Dziś mało optymistycznie ...poczułam coś jakby zmęczenie. Nie wiem może to przesilenie wiosenne? Po prostu nic mi się nie chce .... straciłam zapał. Do wszystkiego !
Zdjęcia z mojego miejsca na Ziemi ...

poniedziałek, 19 marca 2012

Przedwiośnie


















Wreszcie się pięknie na świecie zrobiło. Nadchodzi wiosna, a wraz z nią w domu zapanowało choróbsko, to chyba najgorszy okres na przeziębienia. No nic, na razie leczymy się czosnkiem. W niedzielę odkurzyłam aparat i ruszyłam z domu w poszukiwaniu wiosny, lecz szybko stwierdziłam, że oprócz słońca to jeszcze nie ma za bardzo czego fotografować. A właściwie to czekam na ten moment aż park wyścieli się białym kwieciem, wtedy jest tak pięknie iść tam z samego rana, kiedy jest najlepsze światło, wtedy czuć tą wiosnę, pracowitość pszczół, jak ten świat wprost żyje, pulsuje, budzi się. I ja jestem jego częścią. To trzeba poczuć. Co roku czekam na tą chwilę.
Niedawno byłam u Pani Marii. Pani Maria ma 90 lat. Żwawa staruszeczka, o szczupłej sylwetce, siwych włosach. Zaniosłam jej miskę pierogów i trochę jedzenia. Bardzo mi szkoda takich ludzi, jej osoba mnie wzrusza. Pani Maria ma w sobie nieopisaną energię życiową, teraz chyba już nie ma takich ludzi, takie zacięcie do życia, energię by jeszcze mieć siłę by ciągnąć ten wózek po tych wszystkich przeżyciach. W dawniejszych latach opowiadała mi kiedyś jak walczyła w Armii Krajowej, jak na wojnie poznała swojego męża, wtedy też ksiądz udzielił im ślubu. Jak ukrywała się po lasach, siedząc po uszy w bagnie. Z całym szacunkiem teraz jest dla mnie bohaterką, nasze pokolenie nie ma już tej odwagi i siły. Jedna rzecz, która mnie wkurza w tym kraju to to, że kiedyś tacy ludzie oddawali życie za Polskę, a dziś nie stać ich na godne życie. Dostanie z jeden tyś emerytury, z czego połowa to czynsz, druga połowa leki i opał. Po prostu trudno mi to zrozumieć i jakoś pogodzić się z tym.
Mogę tylko z nadzieją myśleć, że kiedyś się to zmieni. Dla mnie smutny temat. No ale teraz bardziej optymistycznie. Nie mogę doczekać się wakacji !!!
Jak wiecie nie jestem typem sportsmenki i nigdy już nie będę, chociaż bardzo lubię jazdę rowerem po bezdrożach i długie wymarsze w poszukiwaniu plenerów. Pamiętam jak w szkole na w-f wszyscy biegli w jedną stronę za piłką, a ja oczywiście w drugą jakbym chciała podświadomie uciec od piłki, meczu i wogóle zbiec z boiska i nigdy nie wrócić. Tak, tak teraz się przyznam, miałam lęk przed piłką albo kiepskiego nauczyciela od w-fu. Druga sprawa to brak wzrostu, 148 cm w szkole to nie wiele hihi by grać w kosza . Teraz trochę latek przybyło i zbędnych kilogramów. No i podjęłam walkę z nadwagą. Czy skutecznie, to się okaże. Na razie zgubiłam 3 kg w ciągu 6 tygodni. Nie jem kolacji, nie jem słodyczy, nie podjadam. Dużo warzyw i owoców. Na razie to początek, ale muszę powiedzieć, ze już się lepiej czuję. Najważniejsze to nie wrócić do dawniejszych nawyków żywnościowych. Pozdrawiam odwiedzających. Houk !

sobota, 10 marca 2012

Słowo na dziś





To mój ulubiony kącik. Kiedy zimno na dworze i deszcz, śnieg za oknem zaszywam się tu. Tu też odpoczywam po pracy z kubkiem herbaty z sokiem malinowym lub kakao. Tu czytam, dziergam, oglądam tv. Można się też ogrzać w siarczyste mrozy. Jest miło. Żadna rewelacja, ale to mój kącik.
Zdjęcia starej Niciarki, którą odnawiam i skończyć nie mogę, z braku czasu oczywiście. Zbyt dużo chciałabym robić. Wracam do swojego kącika, robię teraz bawełnianą bluzeczkę na szydełku na lato. I uparcie rozglądam się za wiosną. I kiedy ? Kiedy wreszcie zawita ! Houk !

wtorek, 6 marca 2012

Bez tytułu




Z jej życia zniknął na stałe już kilka lat temu, z jej osobistego komputera nie dawno. Dopiero wczoraj się zorientowała, ze od jakiegoś czasu nie ma go na Face boku i zrobiło jej się naprawdę żal. To jedyne co ją z nim obecnie łączyło, te krótkie informacje , które znajdowała w sieci. Że leci do Polski, że wraca na Wyspy. Czego dziś słucha, jaki ma nastrój. Oglądała zdjęcia. Że zeszłej nocy znów zachlał mordę, o tym wolała nie czytać, ale czytała i zastanawiała się kim teraz jest , czasem po prostu nie dowierzając w jego puste słowa. Mimo to chciała wiedzieć, chciała mieć pewność, że żyje i nic mu nie jest, że te jego balansowanie na granicy kiedyś się skończy. Ten jego ciągły krok od śmierci. Ostro żył. Wciąż chciała, aby był szczęśliwy. Czy tęskniła? Nie, nie tęskniła. Czasem po prostu brakowało jej tego poczucia wolności , które jej dawał, a którego brakuje jej w tym nowym życiu. On po prostu mówił : Rób co chcesz. Rób jak uważasz. Ale nie, nie w tym sensie, ze gówno mnie obchodzi co robisz i czego chcesz w życiu, on po prostu nigdy-nie-bywał - zaborczy. Nigdy! Bo ona mężczyzn, którzy próbowali trzymać ją krótko na smyczy omijała. Już taka była nieokiełznana i tylko on potrafił ją zrozumieć i ugłaskać. Tą jej szarpaninę, kiedy chwytała za aparat i gnała tam gdzie jest niebezpieczeństwo, gdzie ból, ludzkie nieszczęście, wojna i strach w oczach dzieci. Wciąż była dobrą reporterką, nawet bardzo.
Przymknęła oczy i pomyślała o tych setkach emaili, które do siebie napisali. Jak ciężko czasem było utrzymać taki związek „za wszelką cenę”. Dopiero nie dawno zdała sobie sprawę, że to jej wina, po prostu brakło jej sił i to zakończyła. Krótko, dosadnie, jednym cięciem. Nie kocham Cię już ! Ale to nie była prawda, jej po prostu brakło cierpliwości w tym wszystkim. Bo ile można czekać kiedy znikał i wracał do jej życia ponownie?? Wtedy pragnęła go naprawdę. Życia z nim, nieważne gdzie. Była gotowa na wszystko kiedy uciekała z nim w październiku. Kiedy musiała wracać do swojego życia kilka miesięcy później już nie była taka pełna wiary i optymizmu. Jak to niektórzy mówią życie to nie bajka. Teraz się cieszy, że nikt już o to nie pyta, gdzie zniknęła i z kim. Odpowiadała, że Egipt, że Turcja, przez moment Afganistan potem Rosja. Była w swoim żywiole, jak zawsze, tam gdzie się coś dzieje. Tematów nie brakowało. Setki nowych zdjęć do kolekcji pełne rozpaczy i emocji. Tylko czasem kiedy siedziała w brudnym pokoju hotelowym nadsłuchując skąd odchodzą strzały myślała o tym mieszkaniu na parterze. Pięćdziesiąt cztery metry ich wspólnego raju. Dwa pokoje bez mebli i zasłon, tylko gruby materac, mały przenośny telewizor i kosz na ubrania. Łazienka z małą wanną, kuchnia bez lodówki. Była zima, żywność chowała za oknem. To nic, najważniejsze, że wreszcie mogli być razem. Mogli zasypiać razem, tylko to się liczyło, ucho przy uchu słuchając jak przez cienką ścianę sąsiad brzdąka cicho na gitarze. Czasem ktoś ten koncert przerywał głośno waląc w rury. Echo wtedy niosło w całym pionie, a oni śmiali się do rozpuku. Czasem czytali razem leżąc pod kocem na materacu. Czasem po prostu pakował ją w starego fiata uno i jechali na poszukiwania skarbów, brali stary wykrywacz, który kiedy kupił od znajomego i łazili godzinami po polach i lasach. Na trzydzieste urodziny kupił jej nie najnowsze perfumy Natalii Portman lub Salmy Hayek, ale starą lampę na biurko. Żeby mogła pisać, także w nocy. Kochała stare rzeczy. Rano jak już wychodził, jeszcze taką zaspaną zawsze całował w brzuch, tak na dzień dobry i długo tulił na progu. Biegła potem przez całe mieszkanie, żeby jeszcze zobaczyć go z okna, jak odjeżdża. Kiedyś po prostu nie wrócił o stałej porze, ani w nocy ani na drugi dzień. A ona szalała z niepokoju, obdzwoniła wszystkie szpitale i posterunki policji w okolicy. Potem przysłał właścicielkę mieszkania, która skrupulatnie liczyła wszystkie klosze w mieszkaniu, stan licznika i opłaty do uregulowania za ostatni miesiąc. Jej świat się zawalił. Umowa najmu kończyła się i musiała się wynieść , właścicielka dała jej trzy dni. Trzy. Przez pierwsze dwa na zmianę przeleżała na podłodze pod kaloryferem , na podłodze pod oknem. Materac. Jak pies czekając na swojego pana. Trzeciego dnia posprzątała mieszkanie, umyła podłogi, zrobiła makijaż i wyszła zamykając za sobą drzwi. Klucze wrzuciła do skrzynki na listy tak jak obiecała. Tylko wychodząc przed blokiem nie zauważyła, ze jego samochód wciąż tam stał na parkingu przy drugiej klatce. To dopiero był smutny widok. Nie takiego życia sobie z nim wyobrażała. Najgorsze w tym wszystkim było to, że znów zaufała i dała się ponieść emocjom. Zakochała się , ale to nie było prawdziwe jej życie. Teraz dopiero po latach w końcu poczuła, że znalazła swoje miejsce na ziemi. Czasem tylko wydaje jej się, że udało jej się zapomnieć o wszystkim, a czasem wciąż go czuje między swoimi udami. Na plecach, jego dłonie znów we włosach. Tylko wtedy jej poduszka jest mokra od łez.

sobota, 3 marca 2012

Słowo na dziś






Obietnice


tej nocy moje sny ustawiły się w dwuszereg
jeden lepszy od drugiego
w grze wstępnej na cztery ręce
szkoda nikt dziś nie czyta poezji
między nami słowo po słowie gęstnieje
to co mówiłeś wczoraj mdli mnie dziś
to pierwszy krok do rozstania
zbędne kilogramy wbrew tobie
rosną we mnie po zimowym długim śnie
na deser znów trzysta kalorii w setce wódy i mrzonki
już nie czuję tak jak kiedyś opuszkami palców
teraz miłość ma inny smak łączy nas
pilot do TV i wspólne kupowanie kafelek
ale kiedy jesteś blisko ucho przy uchu
na jednej poduszce cierpliwie
szepczesz zaklęcia kiedy jesteś
zmieniam się zupełnie

luty 2012

Zdjęcie zrobione wrzesień 2010 podczas pełni, starego kościoła Ewangelickiego, obok którego mieszkam :)

czwartek, 1 marca 2012

Słowo na dziś



Napisało się ...






***

gdybyś poruszył mój obraz w kadrze
rozsypałby się świat na milion kawałków
nie zabieraj mnie pozory mylą jest mi dobrze tu

wciąż mieszkam w tej części miasta
gdzie czas liczy się na wczorajsze bicie dzwonów
nas tu nie ma nie słyszysz znów wołają na mszę

niemy witraż zagląda w okno pokój pachnie mną
znów myślę nieustannie o tobie
składam słowa w obcy plik kiedyś pisało się listy

gdybym mogła mieć jeszcze życzenie
te stare kocie łby poczuć na stopach
znajomy zapach deszczu nim odurzona

gdybym mogła nigdy nie poznać co to przemijanie …

luty 2012

Dziś optymistycznie ...












Wczorajsza nostalgia minęła, wyspałam się, otarłam łzy i do przodu. Wiosna się zbliża, nowe plany zdjęciowe, plenerowe, ślubne. Tyle rzeczy do zrobienia. Niedługo pompuję rower i w drogę, w las, nareszcie ... już wiem gdzie ruszę na początek. Remont łazienki dobiega końca, ale w głowie powstają nowe pomysły i kto wie cholera dokąd mnie to zaprowadzi ... A na warsztacie ponczo-sweterek z łączonych kwadratów na chłodniejsze dni wiosenne i czapka, którą zrobiłam z Lamy. Co z tego wyjdzie zobaczymy. Pozdrawiam odwiedzających i dziękuję Wszystkim za ciepłe słowa :) Ufff powiało optymizmem, co ??? Houk !
p.s
Zdjęcie z ostatniego wypadu nad jezioro. Słucham sobie Raya Wilsona, którego niedawno odkryłam. Podobno tworzy w Polsce. I zakochałam się w jego muzyce ....