poniedziałek, 19 marca 2012

Przedwiośnie


















Wreszcie się pięknie na świecie zrobiło. Nadchodzi wiosna, a wraz z nią w domu zapanowało choróbsko, to chyba najgorszy okres na przeziębienia. No nic, na razie leczymy się czosnkiem. W niedzielę odkurzyłam aparat i ruszyłam z domu w poszukiwaniu wiosny, lecz szybko stwierdziłam, że oprócz słońca to jeszcze nie ma za bardzo czego fotografować. A właściwie to czekam na ten moment aż park wyścieli się białym kwieciem, wtedy jest tak pięknie iść tam z samego rana, kiedy jest najlepsze światło, wtedy czuć tą wiosnę, pracowitość pszczół, jak ten świat wprost żyje, pulsuje, budzi się. I ja jestem jego częścią. To trzeba poczuć. Co roku czekam na tą chwilę.
Niedawno byłam u Pani Marii. Pani Maria ma 90 lat. Żwawa staruszeczka, o szczupłej sylwetce, siwych włosach. Zaniosłam jej miskę pierogów i trochę jedzenia. Bardzo mi szkoda takich ludzi, jej osoba mnie wzrusza. Pani Maria ma w sobie nieopisaną energię życiową, teraz chyba już nie ma takich ludzi, takie zacięcie do życia, energię by jeszcze mieć siłę by ciągnąć ten wózek po tych wszystkich przeżyciach. W dawniejszych latach opowiadała mi kiedyś jak walczyła w Armii Krajowej, jak na wojnie poznała swojego męża, wtedy też ksiądz udzielił im ślubu. Jak ukrywała się po lasach, siedząc po uszy w bagnie. Z całym szacunkiem teraz jest dla mnie bohaterką, nasze pokolenie nie ma już tej odwagi i siły. Jedna rzecz, która mnie wkurza w tym kraju to to, że kiedyś tacy ludzie oddawali życie za Polskę, a dziś nie stać ich na godne życie. Dostanie z jeden tyś emerytury, z czego połowa to czynsz, druga połowa leki i opał. Po prostu trudno mi to zrozumieć i jakoś pogodzić się z tym.
Mogę tylko z nadzieją myśleć, że kiedyś się to zmieni. Dla mnie smutny temat. No ale teraz bardziej optymistycznie. Nie mogę doczekać się wakacji !!!
Jak wiecie nie jestem typem sportsmenki i nigdy już nie będę, chociaż bardzo lubię jazdę rowerem po bezdrożach i długie wymarsze w poszukiwaniu plenerów. Pamiętam jak w szkole na w-f wszyscy biegli w jedną stronę za piłką, a ja oczywiście w drugą jakbym chciała podświadomie uciec od piłki, meczu i wogóle zbiec z boiska i nigdy nie wrócić. Tak, tak teraz się przyznam, miałam lęk przed piłką albo kiepskiego nauczyciela od w-fu. Druga sprawa to brak wzrostu, 148 cm w szkole to nie wiele hihi by grać w kosza . Teraz trochę latek przybyło i zbędnych kilogramów. No i podjęłam walkę z nadwagą. Czy skutecznie, to się okaże. Na razie zgubiłam 3 kg w ciągu 6 tygodni. Nie jem kolacji, nie jem słodyczy, nie podjadam. Dużo warzyw i owoców. Na razie to początek, ale muszę powiedzieć, ze już się lepiej czuję. Najważniejsze to nie wrócić do dawniejszych nawyków żywnościowych. Pozdrawiam odwiedzających. Houk !

3 komentarze:

  1. Jakoś nie mam motywacji żeby z czymkolwiek walczyć, ale Ciebie podziwiam :) wytrwałości pięknoto!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj. Nie wiem od czego zacząć. też stwierdzam, że jeszcze nie ma czego fotografować, ale Twoje zdjęcie pod drzewem jest boskie. Jaka Ty fotogeniczna jesteś. Piszesz o znajomej staruszce. Zgadzam się z Tobą na temat ludzi walczących w czasach wojny. Moja babcia też ma wielki szacunek do życia, dystans do strojów i majątku, bo tak na prawdę nie to się w życiu liczy. Ale w Polsce ogólnie żyje się strasznie ciężko. To tyle. Z deka chaotycznie ale szczerze. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przedwiosenna foty pikne! A kwiecie sypnie lada dzień, więc aparaty w boxy! :-)

    OdpowiedzUsuń