poniedziałek, 28 października 2013
Takie tam wyszywanki ...
Witajcie. Dziś o hafcie, a raczej o jego nauce. Ostatnio myślałam, o tym, aby ozdobić jakoś moje zasłonki lniane między cegłami w mojej kuchni. Najpierw pomyślałam o szydełku, ale stwierdziłam, ze będzie jego za dużo w mojej kuchni, bo firany szydełkowe i jeszcze planuję zrobić koronki. Więc padło na wyszycie ich moim pomysłem. Zasłonka nr 1, pozostaje mi wyszyć jeszcze trzy, w tym jedna duża. I już obrazki same rodzą się w mojej głowie w przerwie między stolarką, szydełkiem, a fotografią. I zaczyna mi się podobać ta moja nauka haftu. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Houk ! Aneta
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Te "wyszywanki", jak łaskawie je nazwałaś, przypomina mi to, co widziałem w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku w oknach kuchni mojej babci. Rękodzieło nie każdy docenia, a jest w nim zaklęty czas, samozaparcie i serce:-)
OdpowiedzUsuń